W słoneczne, acz mroźne sobotnie popołudnie, spotkaliśmy się na Placu Krasińskich, by udać się na wycieczkę ulicą Miodową i Krakowskim Przedmieściem. Spacer ten był wyjątkowy – pretekstem do poznawania stolicy podczas tej wycieczki po Warszawie były w tym przypadku obrazy znanego wedutysty Bernarda Belotta zwanego powszechnie Canalettem.
Canaletto urodził się w 1721 roku w Wenecji w rodzinie o bogatych malarskich tradycjach. Taką samą drogę obrał w swoim życiu sam Bernardo – od pracy w pracowni swojego wuja, poprzez zlecenia dla dworu Saskiego w Dreźnie dotarł wreszcie do Warszawy. Miała być ona tylko krótkim przystankiem przed wyjazdem do Sankt Petersburga i pracą na dworze carycy Katarzyny II, jednakże los sprawił inaczej... Zdolnego wedutystę (malarza widoków miasta) przedstawił królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu jego nadworny malarz, Baciarelli. Król docenił twórcę i zaproponował Canalettowi bardzo dobrze płatny etat – wenecjanin miał zająć się malowaniem miejskich pejzaży. Ze swojego zadania wywiązał się znakomicie. Do tego stopnia, że dziś nazywany jest „malarzem Warszawy”. Co sprawiło, że na tle wielu innych malarzy prospektów, to właśnie Canaletto jest uważany za najwybitniejszego? Z pewnością fakt, że jak nikt inny dbał o szczegóły i detale obiektów, które malował, oraz jak najlepsze oddanie perspektywy. Kolejnym ważnym aspektem jest życie miasta, które odmalowywał na swoich dziełach – niczego nie upiększał, bogate karety, panowie i panie ubrani zgodnie z modą francuską, sąsiadowali na płótnach z najuboższymi mieszkańcami Warszawy. Wspaniałe pałace magnackie stały obok najlichszych drewnianych chat. Bernardo Belotto zmarł w roku 1780, zostawiając po sobie ponad 20 widoków Warszawy.
Po krótkie prezentacji biograficznej wyruszyliśmy w podróż śladami malarstwa tego wenecjanina. Poprzez Plac Krasińskich, ulicę Miodową i Krakowskie Przedmieście dotarliśmy pod pomnik Kopernika. W tej wędrówce towarzyszyły nam reprodukcje wedut Belotta zgromadzone w książce, którą prezentował przewodnik. W kilku punktach miasta znajdują się również miejsca, gdzie za szklaną szybą prezentowane są jego dzieła – trzeba przyznać, że jest to bardzo udany pomysł władz miasta. Dzięki temu mieliśmy okazję zauważyć, z jaką dbałością o szczegóły i jak wiernie odbudowano z wojennych zniszczeń zilustrowane pięknie przez malarza kościoły i pałace.
Po półtoragodzinnym spacerze zakończyliśmy naszą nietypową wędrówkę. Dziękujemy wszystkim obecnym i zapraszamy na kolejne wycieczki po Warszawie!