W niedzielę, 26 października, grupa rozpromienionych miłośników Warszawy zebrała się pod kościołem św. Aleksandra, aby poznać Wilczą okolicę. Wycieczka rozpoczęła się o godzinie 13. Wyruszyliśmy z placu Trzech Krzyży, który kiedyś był rozdrożem wielu dróg prowadzących do Warszawy, m.in. z Puław, Mokotowa czy Woli. Został on uregulowany dopiero za czasów panowania króla Augusta II Mocnego, który, stawiając na nim dwa złote krzyże, rozpoczął budowę drogi kalwaryjskiej, czyli symbolicznej drogi męczeńskiej Jezusa Chrystusa. Przez pewien czas plac zwany był pl. Złotych Krzyży. Krzyż trzeci doszedł wraz z figurą św. Jana Nepomucena, którą wystawił w roku 1752 marszałek koronny Franciszek Bieliński, na pamiątkę szczęśliwie zakończonych prac Komisji Brukowej.
Kalwaria Ujazdowska (bo ciągnęła się wzdłuż Al. Ujazdowskich aż do Ogrodu Botanicznego) zaczęła niszczeć i za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego popadła w kompletne zapomnienie. Jej pozostałością była nazwa placu (od czasów wystawienia figury św. Jana Nepomucena pl. Trzech Krzyży). W roku 1818 rozpoczęto budowę Kościoła rzymskokatolickiego św. Aleksandra. Skąd pomysł na Kościół w tym miejscu? Do tej pory znajdowało się tu targowisko. Po kongresie wiedeńskim zostało stworzone Królestwo Polskie za sprawą cara Aleksandra I. Wdzięczni mu Polacy postanowili podziękować stawiając carowi ( koronowanemu zresztą na króla Polski) łuk triumfalny. Car jednak na łuk się nie zgodził i zaproponował wzniesienie Kościoła. Nie trzeba już pytać dlaczego św. Aleksander jest patronem tego kościoła :) ). Pierwszym projektantem kościoła był Piotr Aigner. Pod koniec XIX wieku kościół został powiększony przez Józefa Piusa Dziekońskiego i do swojej pierwotnej formy powrócił po II wojnie światowej.
Z placu ruszyliśmy w stronę południową kierując się do ul. Wilczej. Minęliśmy pomnik Wincentego Witosa, który jak żywy przystanął w tym miejscu prawdopodobnie aby udać się na Wiejską do Sejmu.
Główną bohaterką tej wycieczki po Warszawie była ulica Wilcza. Krótkie wyjaśnienie pochodzenia nazwy nadanej dopiero w 1770 roku. W XV wieku znajdowały się tutaj tereny narolne wójtów warszawskich Jana (Hanusia) i Kaspra Wilków vel Zarębów. Mimo otrzymania nazwy, ulica jeszcze przez jakiś czas nie stroniła od swojego pozamiejskiego usposobienia, o czym świadczył chociażby fakt, że stały na niej dwa wiatraki.
W sieni kaplicy rzymsko katolickiej Matki Bożej Nieustającej Pomocy, mogliśmy się nieco ogrzać w towarzystwie ciekawych informacji o miejscu w, którym się znaleźliśmy. Bo dzień mimo, że słoneczny był nieco wietrzny. Punktem kolejnym był blok mieszkalny z numerem 12. To tu mieszkał Bolesław Prus od roku 1905 przez ostatnie 7 lat swojego życia.
Ulica Krucza – czyli jedna z ulic przecinających Wilczą, szczególną uwagą mogła cieszyć się wśród Pań, bo to dla nich w XIX wieku znajdowało się na niej wiele sklepów z kapeluszami i parasolkami. Uznaniem obydwu już płci cieszyła się kamienica na Wilczej pod numerem 22. Wycieczkowicze szczególną uwagę zwrócili na fasadę, oraz zdobienia przejazdu bramnego. Jej wyjątkowy charakter został wzmocniony informacją o figurkach chłopców, którzy niegdyś stali na każdym piętrze z lampami, oraz o tym, że każde z mieszkań charakteryzowało się wspaniale zdobioną podłogą z różnych gatunków drewna, oraz białymi ceramicznymi piecami.
Historia ulicy Marszałkowskiej została streszczona od XVIII wieku, kiedy zwana była Otwocką, od karczmy „Otwock” należącej do marszałka Franciszka Bielińskiego. Spacerowicze usłyszeli o pierwszej sygnalizacji świetlnej, o drobnych zniszczeniach wojennych tego terenu i olbrzymich wyburzeniach kamienic po II wojnie światowej dokonanych w celu poszerzenia ulicy.
Na ul. Leopoldyny, obecnie, a właściwie już od 1916 roku, ul. hrabianki Emilii Plater, uczestnicy wycieczki po Warszawie podziwiali dwa wyjątkowe obiekty. Pierwszy był nietuzinkowy dlatego, należąca do niego kamienica przykuwała uwagę muralem po rosyjsku stanowiącym reklamę istniejącego tam niegdyś zakłady wyrobów miedzianych Witt i syn. Zajrzeliśmy w jego podwórze, gdzie obecnie w ceglanych zabudowaniach fabryk mieści się zakład fryzjerski i klub Mandala. Drugim obiektem tej Ulicy była Kaminica Próchnickich w, której w roku 1922 mieszkał Józef Piłsudski i to z tym miejscem związana jest anegdota mówiąca o tym, że aby zachęcić swoje córki by jadły zupę zadawał im pytanie, czy są w stanie zgadnąć ile łyżek znajduje się w talerzu, gdy odpowiadały, że nie wiedzą, on mówił, że też nie wie i jedyną metodą aby się dowiedzieć, jest policzenie tego poprzez zjedzenie całej zawartości talerza. Punktem ostatnim na ul. Wilczej był hotel Rialto, do, którego wycieczkowicze weszli aby zobaczyć znajdujący się w holu na sklepieniu witraż wykonany przez Jerzego Owsiaka.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom tej wycieczki po Warszawie i zapraszamy na kolejne wspólne zwiedzanie!